Zabawki są dla dzieci. O tym, że nie lubię bawić się z dzieckiem i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia




Zawsze wydawało mi się, że gdy będę miała dzieci to chętnie będę się z nimi bawić (lalkami, klockami, "gadającymi" misiami, zwierzakami itd.). Myślałam, że znów przez chwilę będę mogła być dzieckiem. Przeglądałam nawet internet w poszukiwaniu pomysłów na zabawy i zabawki DIY. Taka byłam ambitna.

Oczekiwania vs rzeczywistość

Jak się domyślacie życie zweryfikowało moje zapędy.
Wcale nie jestem taka kreatywna jak mi się wydawało i wcale mi się nie chce tak jak myślałam, że będzie mi się chciało. Długo mnie to męczyło. Myślałam sobie, że jestem złą matką a moje dziecko dużo traci. Ale wiecie co, wcale tak nie jest.
Co prawda picie herbatki na niby szybko mi się nudzi i odpływam myślami tak szybko, że sama się sobie dziwię. Po prostu słaby ze mnie kompan do zabawy.
Natomiast uwielbiam towarzyszyć i obserwować, być przy niej gdy się bawi. A i ona wcale nie wymaga bym włączyła się do zabawy. Z przyjemnością dołączam się jedynie do zabawy klockami.

Jest jednak mnóstwo innych rzeczy, które możemy robić w zamian

Zamiast bawić się w kuchnie na niby możemy wspólnie obierać ziemniaki na obiad (chociaż M. O wiele bardziej lubi obierać cebulę 😊 ), zrobić ciasteczka lub koktajl czy też wysypać mąkę na podłogę i bawić się równie dobrze o ile nie lepiej.
Możemy iść na spacer oglądać ślimaki, kwitnące kwiaty, zrywać dmuchawce lub trawę, karmić kury sąsiada czy zbierać patyczki. Nasz spacer potrafi trwać godzinę a my tymczasem oddalamy się zaledwie 100 metrów od domu, tyle jest atrakcji po drodze. Możemy w końcu iść na plac zabaw i robić babki z piasku (co akurat lubię). I to są momenty gdy jestem dla niej na 100%. W takich chwilach prawie nigdy nie sięgam po telefon (rzadko mam go wtedy przy sobie).

Również czytanie jest tym momentem, gdy mamy się na wyłączność. Tylko my i bajki.
Codzienne czynności. Rozpakowywanie zmywarki, wieszanie i segregowanie prania (M. To uwielbia. To praca dla trzech. Ja ściągam i układam. M. bierze poskładane pranie i zanosi tacie, który wkłada je do szaf a dziecię wraca do mnie i woła "esce, jesce".
Brzmi nudno ale tak naprawdę jest to czas gdy robimy coś razem. To praca zespołowa, która staje się dla nas wszystkich zabawą. (Czy jest lepszy sposób, by zachęcać dziecko do angażowania się w domowe obowiązki?)



Najcudowniejsze momenty

Jednak najlepsze chwile to te, gdy możemy kotłować się w łóżku. Przewracać, skakać, gilgotać, zawijać się w pościelowe naleśniki, być potworem spod kołdry. Te chwile dają największe poczucie bliskości. To te momenty, o których gdybym usłyszała zanim miałam dziecko pomyślałabym sobie. "I co w tym fajnego? Co za nudziarstwo." Jest zupełnie odwrotnie. Nic innego nie daje nam takiej radości.

Każdy czas spędzony wspólnie, kiedy możemy powiedzieć "Jestem tu na 100%. Nie ma mnie dla nikogo innego, bo jesteśmy razem" nigdy nie jest czasem straconym . Nie ważne co robisz. Ważne, że robicie to razem i tylko to w tej chwili się liczy. Jest mnóstwo rzeczy, które można po prostu robić razem i świetnie się bawić a zabawki są dla dzieci, ja już nim nie jestem.

Boję się, że kiedyś przyjdzie moment, gdy dziecko o to poprosi. Boje się zabaw w chowanego, gdy dziecko schowa 1/3 siebie myśląc, że go nie widać po czym wyjdzie zanim doliczę do trzech ciesząc się, że znalazło cudowną kryjówkę.
Za to chętnie pojedziemy razem na ryby.

Komentarze