Magia sprzątania - czy w moim domu w końcu zagości porządek?


Kto ma czysto w domu mając dzieci, niechaj pierwszy rzuci kamień. Albo chociaż powie jak to zrobić. Niewiele osób lubi sprzątać ale większość z nas chciałaby mieć porządek. Sięgnęłam po tę książkę, bo chciałam, żeby syf w końcu zniknął. Miałam nawet nadzieję, że książka za mnie posprząta

Oczywiście tak się nie stało. Sama musiałam wziąć się do roboty.
Jak mi poszło? O tym za chwilę. Teraz co nie co o książce.

Magia sprzątania, bo o tej książce mowa, ma nam pomóc w ostatecznym uporaniu się z bałaganem. Autorka, Marie Kondo, przetestowała na sobie wiele metod, które miały pomóc zachować porządek w domu. Znacie te porady: stosowanie przegródek, organizerów, pozostawienie np. 3 par spodni i 8 koszulek czy w końcu wyrzucanie zbędnych rzeczy. Ale to są pułapki. W końcu, kto wie ile par spodni potrzebujemy? A może chodzimy tylko w spódnicach i sukienkach i starcza nam jeden dres. Wyrzucanie. Możemy wyrzucać bez końca a i tak mamy bałagan bo miejsce wyrzuconych rzeczy kupujemy nowe i koło się zamyka.

Marie Kondo proponuje bardziej radykalną metodę sprzątania.
Po pierwsze: etapy. Zazwyczaj zaczynając porządki robimy to według lokalizacji. Najpierw szafa, później komoda, półki, kredens itd. Co wg autorki skazuje nas na porażkę, gdyż powinniśmy sprzątać według kategorii w kolejności: ubrania, książki, papiery, różności, rzeczy o wartości sentymentalnej. A więc bierzemy wszystkie ubrania z całego domu, z każdej szuflady, z każdego sezonu. Łącznie z butami, torebkami, biżuterią i bielizną. Chociaż można to podzielić na podkategorie. Często różne rzeczy mamy w różnych miejscach naszego domu. Dlatego należy zebrać wszystko razem. Problem zaczyna się, gdy odnajdujemy jakąś rzecz po czasie, bo nawet nie wiedzieliśmy, że ją mamy ale to już  inna kwestia.
Po drugie: obejrzyj każdą rzecz. Każdą weź do ręki. Podobnie książki i płyty. Wszystko połóż na podłogę. Przeglądanie książek stojących na regałach nie przyniesie takiego efektu. Musisz poczuć ten przedmiot.
Po trzecie: poczuj radość. Czy ten przedmiot sprawia mi radość? To pytanie zadajesz sobie za każdym razem, z każdym przedmiotem. Jeśli tak - zostaje. Jeśli nie - wyrzucamy. Z niektórymi rzeczami jest prosto. Bierzesz do ręki i od razu wiesz, że zostaje. Nie ma tu jednak miejsca na racjonalizację: hmm, co prawda nie sprawia mi radości, ale kupiłam to po okazyjnej cenie lub przeciwnie, wydałam na to tyle pieniędzy i, najgorsze, jeszcze mi się przyda. 
Po czwarte: decyzja. Jeśli decydujemy, że dana rzecz sprawia nam radość od razu szukamy dla nie miejsca i dopiero wtedy możemy myśleć o organizowaniu przestrzeni. Autorka sugeruje, że najlepszymi organizerami są pudełka po butach. Coś w tym jest.

Gdy uporasz się ze wszystkimi kategoriami, każda rzecz powinna mieć swoje miejsce. Twoim zadaniem jest po prostu odkładanie rzeczy w odpowiednie miejsce. Od razu. Brzmi prosto prawda?

Oczekiwania kontra rzeczywistość

Nabrałam rozpędu i zrobiłam porządek w ubraniach, płytach i książkach. Przyszedł etap na różności. Ich ilość mnie przerasta, więc stanęłam w martwym punkcie i na razie się potykam ale kiedyś się wezmę ;)

Wady metody
Jak dla mnie, na tym etapie to wszystko jest zbyt piękne, żeby było możliwe chociaż pewnie jest. Jeśli chodzi o porządek, to ciężko jest go utrzymać działając w pojedynkę. U mnie póki co tak jest. Tzn, Połówek się angażuje a i owszem codzienne obowiązki dzielimy po równo (zazwyczaj) ale ja wyrzucam układam rzeczy kategoriami i wszystko szlag trafia. Jak już skończę to zrobię mapę domu i instrukcję obsługi coby każda rzecz lądowała w odpowiednim miejscu, bo odkładanie rzeczy na swoje miejsce może być wyzwaniem zwłaszcza, gdy dana rzecz swojego miejsca nie ma (i to wg Kondo jest jedna z przyczyn bałaganu).
Wyrzucanie. Autorka zakłada, ze wszystkie rzeczy, których nie chcemy powinniśmy wyrzucić przytaczając wielokrotnie liczbę wyrzuconych przez swoich klientów worków. Nie zgadzam się. Owszem, wiele rzeczy zapewne nada się na śmietnik ale pamiętajmy o segregacji. Nie zamierzam również wyrzucać rzeczy, które są dobre. Pozbędę się ich, bo nie sprawiają mi radości ale nie wyrzucę. Ubrania, książki, płyty, sprzęty można sprzedać lub oddać. Bezmyślne wyrzucanie jest nierozważnym marnotrawstwem. 
Dzieci. Autorka ich nie ma. Z książki można wywnioskować, że niewiele z jej klientów je ma (być może na potrzeby książki, tego nie wiem). Nie muszę chyba tego komentować. Poza bałaganem, który powstaje w okół nich trzeba pamiętać, że o wiele ciężej znaleźć czas na tak gruntowne porządki. A zaczynając jedna kategorię należy uporać się z nią jak najszybciej. Nie ma mowy o sprzątaniu na raty, bo wtedy nie ma efektu. Musiałabym sprzedać komuś dwójkę na cały dzień. Na ten moment to nierealne.
Zatem..
Syf był i jest. Nie neguję tej metody. Na pewno zdecydowanie ułatwia utrzymanie porządku w domu. Ale. Pranie i tak musisz zrobić, na podłodze stale są okruszki, farby i inne ciekawe rzeczy. Zmywarka sama się nie rozpakowała a zlew wciąż się urywa. Spodziewałam się czegoś co pomoże mi zachować porządek na co dzień. Z pewnością będzie łatwiej, gdy uporam się z różnościami. Ubędzie wówczas spora liczba rzeczy a wiele z nich znajdzie miejsce co sprawi, że pierdoły znikną z powierzchni widzialnych. Ale przy dzieciach roboty nigdy nie zabraknie.

Jeśli marzycie o odgruzowaniu mieszkania i pozbyciu się nadmiaru rzeczy, ta książka jest dla Was ! Jeśli masz w domu małe dzieci i liczysz na cud to zły adres.
A tak całkiem serio. Warto się przyjrzeć swoim rzeczom. Ponoć to jak wygląda nasz dom jest odzwierciedleniem tego co siedzi nam w głowie.  Coś w tym jest. W każdym razie ja się powoli ogarniam 😉

Pozdrawiam
Paulina

Komentarze