Dlaczego wszystko się pieprzy, gdy macie dzieci?


Z początku najczęściej jest wspaniale. Mam na myśli pierwsze kilka.. dni. Bo cieszycie się swoją nową rolą choć jesteście przerażeni jak szlag. Ale za chwilę może się okazać, że Twój partner wcale się nie kwapi do nocnej zmiany pieluch, tulenia w czasie kolek, zabawiania dziecka, gdy Ty chcesz wziąć prysznic. Z rozczarowaniem wraca do domu, w którym nie ma obiadu.
Kto mi powie, że jest inaczej? No, może Anna Lewandowska ale nie wiem tego na pewno ;) 
Tak czy siak, dziecko zmienia wszystko. Wszystko. WSZYSTKO. Nic nie jest takie samo. Nawet jeśli kontynuujesz jakieś projekty sprzed ciąży, to i tak jest inaczej, bo musisz uwzględnić tego małego berbecia.

W związku pojawiają się pierwsze kłótnie, bo mu brakuje tego instynktu, który Ty masz, bo musisz mu przypominać, gdzie są pieluchy i tłumaczyć, że pajac to nie body. Bo jemu jakoś trudniej to wszystko ogarnąć i wdrożyć się w nową sytuację, bo chociaż chciał mieć dziecko to wciąż do końca nie wie jak to być ojcem (jakbyśmy my ogarniały macierzyństwo).
W końcu jakoś zaskakujecie i żyjecie w symbiozie, gdy Ty usypiasz dziecko, on ogarnia chatę. Przestał się wkurzać, że obiad nie jest na czas.

Niby jest dobrze ale..

Dla siebie wciąż nie macie czasu bo zasypiacie razem z dzieckiem, bo może nie macie go z kim zostawić nawet na dwie godziny, bo Ty masz wrażenie, że ciągle wszystko jest na Twojej głowie, on z kolei Ci zarzuca, że go nie doceniasz, że on się przecież stara. Jest stres, zmęczenie, niedopowiedzenia, niespełnione oczekiwania, niewypowiedziane kocham i przepraszam, płacz dziecka w środku nocy, brudne skarpety przy łóżku, brak sexu, bark ochoty nawet.
W zasadzie wszystko może być przyczyną, jak pewnie sami wiecie. Nie mówiąc już, że mamy w sieci nie mają takich problemów i że to na pewno tylko u Was. Cóż nikt nie robi sobie zdjęć podczas kłótni. I to na pewno nie tylko u Was.

Czy to wina dziecka?

No niby nie. No dobra, na pewno nie. Po prostu nikt z nas nie zdaje sobie sprawy jak bardzo dziecko wywraca świat do góry nogami dopóki go nie ma. I nikt nie jest na to gotowy.
I z drugim dzieckiem jest proporcjonalnie więcej obowiązków i mniej czasu. Niby jest łatwiej, bo już wiesz co i jak ale Wasze małżeństwo ląduje teraz na trzecim miejscu.
A powinno być na pierwszym. Niezależnie od liczby posiadanych dzieci. I w zasadzie to powinien być nasz priorytet. Na słabym związku ciężko pociągnąć to całe wychowanie tak, żeby trzymało się kupy. Nieszczęśliwi rodzice to nieszczęśliwe dzieci. Choćbyście nie wiadomo jak udawali i próbowali ukryć przed dziećmi Wasze problemy one wyczuwają, że coś jest nie tak.
Na wagę złota jest pomoc najbliższych ale nie zawsze jest to takie proste. Zostają Wam skrawki zarwanych wieczorów, kiedy w zasadzie nie wiadomo za co się zabrać. Prysznic? Sprzątanie? Plan zakupów? Czy może jednak rozmowa lub gra? Albo jesteście już tak wyrąbani, że siły macie ewentualnie na jakiś lekki film zasypiając w połowie.

Randki

Od jakiegoś czasu śledzę vloga Katarzyny Sawickiej i pewien odcinek zmienił totalnie moje podejście do randek. I tak jak nie mieliśmy w ogóle randek to mamy je teraz co najmniej raz w tygodniu a nie zmieniliśmy nic poza podejściem.
Randka nie musi być wyjściem do kina czy do restauracji na obiad. Nie musi to być wielkie WOW za miliony monet.
Każde Wasze spotkanie może być randką !
Wieczorne oglądanie filmu.
Wspólna kolacja, gdy dzieci śpią.
Planszówka.
Rozmowa przy winie lub wodzie.
Nocne oglądanie gwiazd na balkonie czy tarasie.
Wspólna kąpiel.
Układanie puzzli.
Planowanie urlopu, remontu, budowy domu.

Wszystko może być randką jeśli tylko pomyślisz, że to randka.

Randki nie rozwiążą wszystkich Waszych problemów. Ale ten czas dla siebie to najważniejsze co możecie sobie dać. Być może polecę banałem ale tak właśnie jest: każda niepielęgnowana relacja umiera.
I z tym Was zostawię.

Pozdro
Paulina 

Foto: Ola

Komentarze