Eko sreko? Czy w ogóle jeszcze warto być eko?



Teraz jest ogromna moda na bycie eko, less waste a nawet zero waste, co zazwyczaj wiąże się również z wegetarianizmem lub weganizmem. Czasem wręcz czuję się pod presją, bo jest jeszcze tyle rozwiązań, których nie znam lub do których jeszcze nie dojrzałam, że jestem o krok od wyrzutów sumienia.
Przed którymi powstrzymuje mnie fakt, że nie da się zrobić wszystkiego od razu, na raz. Do wszystkiego trzeba dojrzeć, na wszystko przyjdzie czas lub nie. W naszym domu i tak już wiele się zmieniło (możecie poczytać tutaj a niedługo powstanie kolejny post eko domu). Coraz więcej również rozmawiamy z dziećmi na tematy związane z ekologią tłumacząc dlaczego postępujemy tak a nie inaczej i dlaczego w naszym domu prawie nie ma mięsa, ku ogromnej rozpaczy Pierworodnej.


Ale czasem mam ochotę rzucić wszystko, za przeproszeniem, w pizdu, gdy widzę co się dzieje do okoła.

W skali jednostkowej

Ludzie pakują jedno warzywo do foliówki. Leją wodę podczas mycia zębów. Odkręcają grzejniki na ful bo i tak za to nie płacą a że jest gorąco to otwierają okna. Palą światła w każdym pomieszczeniu chociaż siedzą w jednym.
Wszędzie, gdzie się nie ruszę widzę śmieci. Las, łąki, akweny wodne. Butelki, puszki, papierki, grille jednorazowe, opony, stare telewizory a nawet elementy samochodów.

W trochę szerszej sklai

Fabryki, które produkują mnóstwo spalin, którymi oddychamy lub wpuszczają swoje ścieki do wody.
Imprezy masowe, które generują mnóstwo śmieci i prądu.
Ludzie, którzy wciąż kupują za dużo, by później to wszystko wyrzucać i znów kupować nowe.
Ludzie, którzy wciąż wyrzucają ogromne ilości jedzenia.
Ludzie, którzy w piecach palą śmieci.

W skali globalnej

Hodowla nieprawdopodobnie wielkiej liczby zwierząt na ubój.
Wyspy śmieci pływające w oceanie.
Tony śmieci wyrzucane na brzeg.
Pożary w różnych częściach świata, które przestały być normą.
Braki wody pitnej.
Ocieplenie klimatu - gdzie ta zima?

Wiem, że przykładów jest znacznie więcej. Wiem, że to wszystko bardzo zniechęca, odbiera sens.
Jednak nie zamierzam rezygnować z nowych nawyków. Ciągle wierzę, że coś się jednak zmieni, że za kilkanaście lat wciąż będziemy mieli czym oddychać i co pić. Wierzę, że kropla drąży skałę. Że ludzie się jednak trochę ockną. Jednostka nie wiele zdziała. Nie musisz od razu przejść na weganizm wystarczy, że przyjrzysz się wyrzucanym śmieciom. Zaczniesz je segregować. Przyjrzysz się ile jedzenia wyrzucasz. Może warto kupować mniej a częściej ? Zrobić listę, wziąć swoją torbę. Wyłączyć światło w drugim pokoju. Przykręcić grzejniki za dnia. Odłączyć ładowarkę na noc. Wyłączyć pralkę po skończonym praniu. Wyrzucać śmieci do kosza zamiast do lasu.
To chyba nie wiele?

Paulina


Komentarze