Do wszystkiego trzeba dojrzeć, czyli coś dla szukających wymówek.


Gdy patrzymy na innych wydaje nam się, że  ich życie zmieniło się tak nagle. Tak jakby zamknęli jakiś rozdział i nagle stali się zupełnie innymi ludźmi. 
Czasem sobie myślę, że żałuję, że nie odkryłam pewnych rzeczy przed macierzyństwem. Gdy miałam więcej czasu na zgłębienie tematu. Chociaż obiektywnie patrząc pewne tematy były wówczas poza moją świadomością.
Gdybym odżywiała się zdrowo 5 lat temu dzisiaj byłoby mi łatwiej przygotowywać zdrowe posiłki dla rodziny. Znałabym o wiele więcej przepisów, nie musiałabym ich szukać poświęcając temu swoje wieczory.
Gdybym miała większą świadomość ekologiczną nie musiałabym już teraz nic zmieniać, szukać informacji, czytać. Miałabym już tę wiedzę. Nie musiałabym szukać chwili na uszycie woreczków na warzywa i owoce. Już bym je miała.
Gdybym nauczyła się szyć wcześniej teraz zajmowałoby mi to chwilę. 
Gdybym.

Ale nie mogłam tego wiedzieć. 

I prawda jest taka, że gdyby nie macierzyństwo być może nie byłabym jeszcze w tym miejscu. Zaczęłam się lepiej odżywiać, gdy przyszło mi rozszerzać dietę Pierworodnej. To wtedy odkryłam takie pojęcia jak laktoza, gluten i kasza jaglana. Nie wiem czy sama z siebie sięgnęłabym po kaszę którą teraz jem codziennie. Skąd bym o niej wiedziała?
Jedna rzecz prowadzi do kolejnej. Z czasem odstawiłam mięso i mleko. Ze względów zarówno zdrowotnych jak i ekologicznych. I tak pętelka po pętelce. Ekologia, mniej śmieci, less waste, minimalizm, świadomy konsumpcjonizm aż po miłośniczkę zakupów w second handzie. 
Ale to nie stało się za pstryknięciem palców. To nie stało się jak za dotknięciem magicznej różdżki. To trwa już trzy lata a wciąż lubię sięgnąć po chipsy, wciąż zdarza mi się kupić owoce w jednorazówce, wciąż wyrzucam za dużo jedzenia.

Myślę, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas.

Ponad rok temu przeczytałam książkę Marie Kondo* i z wielkim zapałem zabrałam się za porządki, których nigdy nie ukończyłam i do których wróciłam właśnie teraz. Być może tak miało być. Być może musiałam dojrzeć do tych zmian. W międzyczasie lepiej poznałam swój gust i styl. Już podejmowałam zakupowe wybory z większą świadomością pytając się: "Czy to naprawdę mi się podoba? Czy to naprawdę jest mi potrzebne? Czy to naprawdę sprawia mi radość?"
Być może tym razem ogarnę lepiej niż zrobiłabym to rok temu?
Nie poznamy odpowiedzi na takie pytania ale warto je sobie stawiać.
Myślę, że w życiu na wszystko przychodzi odpowiedni moment. Trafiamy na daną książkę w konkretnym momencie. Oglądamy film, który jeszcze kilka rok temu nie zrobiłby na nas wrażenia. Jedziemy w miejsce, które rok temu nie byłoby dla nas atrakcyjne.
Mamy dzieci w odpowiednim momencie. To trochę trudny temat, zwłaszcza dla tych, którzy chcą a nie mogą lub nie chcieli a mają. Ale być może to ma nas czegoś nauczyć? Być może nic nie dzieje się bez przyczyny. Może to, że teraz nie możemy mieć dziecka nauczy nas chociażby pokory?

Myślę też w ten sposób o moim blogu. Podejmowałam tematy, które myślałam, że są dobre i chcę o tym pisać, bo inni też o tym piszą, a które wcale mi nie leżały. Ale dzięki temu wiem o czym pisać już nie chcę. Wiem już, że lepiej pisać na tematy, które kręcą mnie a nie na takie które być może spodobałyby się potencjalnym czytelnikom, którzy z pewnością bez przyjemności czytaliby moje wymuszone wypociny.
A może to kwestia dojrzałości, że już nie zależy mi na tym, by się przypodobać i teraz po prostu wolę być szczera, niezależnie od aktualnych trendów i upodobań czytelników.
Pewne rzeczy po prostu nie mogły zdarzyć się wcześniej.

*Więcej o metodzie Marie Kondo pisałam w poście Magia sprzątania


Foto: Ilona

Komentarze