Oszczędzam na jedzeniu czyli coś o kontroli wydatków


Od pół roku prowadzimy zeszyt kontroli wydatków. Wciąż jeszcze nie wszystko ogarniamy ale idzie nam coraz lepiej, więc najwyższy czas się tym z Wami podzielić. I przy okazji gorąco zachęcić, bo naprawdę warto!
Zaczęło się od filmiku Uli Pedantuli. Zawsze w głowie coś mi majaczyło, żeby bardziej kontrolować wydatki, zbierać paragony ale jakoś nie umiała tego ogarnąć, nie miałam pomysłu a po tym filmiku naprawdę mnie olśniło !
Ula dokładnie wyjaśnia tam co i jak, więc nic prostszego.
Połówek był na początku sceptyczny. "Zbierać paragony? Bez przesady. Przecież wiemy ile wydajemy". Okazało się, że gówno wiemy. Gdy przyszło podsumować miesiąc złapaliśmy się za głowę. Fakt, był grudzień więc wydatków z miejsca było więcej niż zawsze ale mimo wszystko gdy widzisz, że wydatki o wiele przewyższyły przychody to jest to przerażające !

Pierwszy błąd

Nie zapisaliśmy ile pieniędzy mieliśmy w momencie zbierania paragonów. Jest to o tyle ważne, że nie wiedzieliśmy czy na pewno nic nie przegapiliśmy. A na początku zapominaliśmy o paragonach (a płacimy raczej gotówką, więc nie mogliśmy sprawdzić wyciągów). Czasem trzeba komuś oddać jakąś kasę a wtedy nie mamy paragonu i to może umknąć, więc warto to robić od razu. W pierwszych miesiącach zdarzało się, że nie mogliśmy się doliczyć. Brakowało nawet kilkaset złotych, nie wiadomo gdzie i na co. "A przecież wiemy co kupujemy i ile!"
Dlatego zapisz:

  • Stan początkowy - stan konta, kasa w portfelu
  • Wypłata/y
  • Wszystkie przychody - coś sprzedaliście, ktoś oddał Wam kasę, może wygrana w totka ;)

Nie da się, to nie ma sensu i tak wydasz za dużo

Guzik prawda. To naprawdę ma sens. Do tej pory nie wiedzieliśmy ile tak naprawdę wydajemy a pod koniec miesiąca dziwiliśmy się, że znów nie udało się nic odłożyć. A przecież tak się staraliśmy. Zeszyt działa odstraszająco. Gdy pomyślę o wpisywanych kwotach odechciewa mi się kupowania pierdół. Zastanawiam się czy to mi naprawdę potrzebne i myślę, że znów uzbiera mi się za dużo w jakiejś sekcji.
Do tej pory wychodziliśmy z założenia, że będziemy odkładać to, co zostało i zazwyczaj wyglądało to tak, że o kurcze znów nic nie odłożymy. Dlatego teraz robimy odwrotnie. Odkładamy pewną sumę od razu i staramy się zmieścić w pomniejszonej kwocie. Od razu mamy więc mniejszy budżet i inaczej nim dysponujemy, rozsądniej. Gdy zajdzie potrzeba możemy część pieniędzy cofnąć ale przynajmniej część jest już zaoszczędzona. Zawsze też można oszczędzić więcej.

Nie mówię, żeby zaciskać pasa i oszczędzać dla samego oszczędzania ale fajnie mieć coś w zanadrzu w razie nagłej potrzeby. Fajnie mieć jakąś pulę na wakacje i nie martwić się o urlop dopiero, gdy zaczyna robić się ciepło. Myślę, że oszczędności dają poczucie bezpieczeństwa. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie nie mam żadnego zabezpieczenia. Nie muszę mieć na nowy samochód ale na naprawę dobrze by było.

Najlepiej idzie nam w pierwszym tygodniu po wypłacie. Nowy miesiąc - nowa ja. Widząc wpływy na koncie chcemy, by zostało na nim jak najwięcej. Skrupulatnie planujemy posiłki i listy zakupów, planujemy nietypowe wydatki. W drugim tygodniu już bardziej na luzie.W trzecim pełna samowolka, bo jeszcze tyle zostało na koncie, więc może jeszcze to i tamto. Tydzień przed wypłatą - zaciskanie pasa.

Jak nam idzie?

Różnie. Okazuje się, że w każdym miesiącu wpadają nieplanowane wydatki ale przynajmniej jesteśmy na to gotowi a suma sumarum wydatki są zbliżone w każdym miesiącu.
Słabo nam poszło w lutym i marcu. Trochę spękaliśmy, zrobiliśmy zapasy i pogubiliśmy się w rachunkach. Plus jest taki, że niektóre produkty wciąż dojadamy więc wszystko się wyrównuje.
Mamy też coraz większą wprawę, raczej nie gubimy paragonów, pilnujemy się nawzajem i choć wciąż suma wydatków nie zawsze jest równa różnicy przychodów i sumy początkowej to są to kwoty rzędu kilku, kilkunastu złotych, rzadziej kilkudziesięciu.
A co najważniejsze:

NAPRAWDĘ OSZCZĘDZAMY !!

To nas motywuje i daje ogromną satysfakcję. Bardzo się z tego cieszę, zwłaszcza, że obecna sytuacja spowodowała obniżenie dochodów. Oczywiście, niepokój był i wciąż jest ale przynajmniej mamy jakąś poduchę.

Tak wygląda nasza tabela:
        

Oczywiście, możecie sobie zrobić inne kategorie. Może być ich mniej lub więcej. My kategorię "Nieplanowane wydatki" zamieniamy na "Syfne żarcie" (bez ściemy). Idzie lato grille, imprezy więc będzie to miejsce na chipsy, alkohol, słodycze itp. I nie chodzi tylko o lato. To są po prostu wydatki niepotrzebne. Do tej pory lądowały w "Jedzeniu" ale jako, że jest to strata kasy, zachcianki to przyjrzymy się temu osobno.
My dopisujemy na dole początkowy stan konta i wpływy.
Kiedyś zapisywaliśmy też liczbę przejechanych kilometrów, bo zużywaliśmy bardzo dużo paliwa.
Co ciekawe doszły nam wydatki na psa a wcale tego nie odczuwamy więc chyba rzeczywiście idzie nam coraz lepiej :D

Mam nadzieję, że Was zmotywowałam. A może już oszczędzacie?
Dajcie znać, komentujcie. Czekam ;)

Pozdrawiam
Paulina

Komentarze