W przeciwieństwie do pierworodnej uwielbiam kalafior. Hmm. W ogóle uwielbiam warzywa w przeciwieństwie do niej. Na szczęście ja powoli staję się mistrzem przemytu a ona chętnie je warzywa, gdy nie wie, że je je.
Placuszki z kalafiora są genialne z kilku powodów.
Po pierwsze są pyszne.
Po drugie są szybkie i proste.
Po trzecie są syte,.
Po czwarte mogę być kolacją, przekąską i dodatkiem do obiadu. Śmiało można je wziąć na drogę.
Po piąte nadają się przy rozszerzaniu diety, idealnie pasują do małych rączek.
Oczywiście nie wymyśliłabym tego sama z pomocą przyszła mi BLW Mama i Alaantkowe BLW ja połączyłam przepisy i nieco zmodyfikowałam, a jakże. U BLW Mamy możecie poczytać dodatkowo o tym jak fajny jest kalafior i dlaczego warto go jeść. Ja wspomnę tylko, jako, że mamy jesień i przeziębienia są na topie, że ma działanie bakteriobójcze i łagodzi stany zapalne w organizmie.
Składniki:
- pół surowego kalafiora
- 2 jajka
- 3 łyżki / pół szklanki mąki (jeśli łyżki to może być każda inna, ja daję 1 ziemniaczaną i 2 kukurydziane lub pszenne)
- natka pietruszki - według uznania
- sól himalajska, pieprz, kurkuma, słodka papryka
- olej do natłuszczenia papieru
Przygotowanie:
- Nastawiam piekarnik 180*
- Kalafior i natkę blenduję i przekładam do miski
- Dodaję pozostałe składniki i mieszam
- Natłuszczam papier do pieczenia, łyżką nakładam porcje
- Piekę z termoobiegiem ok. 18 minut.
Komentarze
Prześlij komentarz