Lepiej rodzić w ciszy

Poród zawsze kojarzy się z wielkim bólem i krzykiem. Moje wyobrażenie było takie że usłyszy mnie pół miasta a reszta liści z podmuchem echa spadnie z drzew.
Gdy rozpoczęła się akcja porodowa zamiast przeć zaczęłam krzyczeć. Położna powiedziała mi wtedy
Po co krzyczysz ? Skup się na parciu.
I faktycznie.
Krzyk nie był potrzebny.
Bardziej pomogło mi zaciskanie zębów. Krzyk jedynie zabiera niezbędna energię. Jednak bez krzyku się nie obyło. Mało powiedziane. Gdy tylko skalpel poszedł w ruch wydarłam się w niebo glosy. A ptaki czym prędzej udały się do ciepłych krajów.
I tyle z moich krzyków. Za chwilę Maja była już ze mną A jak to było u was ?

To oczywiście tylko namiastka porodu. Cały czas dojrzewam do tego, by podzielić się z Wami naszym porodem. Tak na zachętę. Bo wcale nie było tak źle :)

Komentarze