Największy dylemat rodziców dwójki (i więcej) dzieci




Wszyscy z politowaniem kręcą głowa na tak małą różnicę wieku naszych córek. Słyszymy, że na pewno jest na ciężko i zapewne nie było planowane, bo kto o zdrowych zmysłach by się na to porwał. Na ogół wszystkiemu zaprzeczam, bo w gruncie rzeczy nie jest tak źle. Ale są takie dni gdy naprawdę wymiękam.

Chociaż do końca nie wiem czy to jest kwestia małej różnicy wieku czy tak po prosty jest, gdy masz więcej niż jedno dziecko. Nie mniej jednak najtrudniejsze jest to, że ciężko znaleźć indywidualny czas dla każdej z nich tak, by każda miała mnie tyle ile potrzebuje i aby żadna nie czuła się odrzucona.
To trudne.
Bardzo trudne i wciąż tego nie ogarniam.
Wydaje się, że Drugordna traci najwięcej. Bo nie chcąc, by starsza czuła się odtrącona z powodu pojawienia się młodszego rodzeństwa staram się jej to rekompensować i poświęcać czas na jej zabawy. Na czym traci młodsza, bo umyka czas na zabawy tylko z nią. Często też Pierworodna dołącza do nas słysząc nasze zabawy.
Z kolei bawiąc się ze starszą młodsza zazwyczaj nam towarzyszy (na cycu, w chuście lub po prostu na macie) co z kolei może powodować zazdrość starszej i brak poczucia, że ma mnie tylko dla siebie.
I to wydaje mi się najtrudniejszym dylematem, najtrudniejszym wyzwaniem rodziców z więcej niż jednym dzieckiem.
Bo z każdym kolejnym dzieckiem nie zabraknie ci miłości. Ona się mnoży, starczy dla każdego dziecka. Problem są jednak ręce. Bo tych czasem brakuje.

Komentarze