Już nie oceniam


Znacie to powiedzonko? Najlepsze matki to te, które nie mają dzieci.
Jakież to prawdziwie. Jaka ja byłam mądra, gdy nie miałam dzieci. Jaka wciąż mądra byłam mając jedno dziecko. Wystarczająco mądra, by oceniać inne matki, by czuć się lepszą matką, bo ja robię tak a Ty nie więc jakby hmm dałaś dupy. Wystarczająco mądra by myśleć "Przecież wystarczy zrobić tak i tak, to logiczne, skoro u mnie to działa u Ciebie też powinno".
Im dziecko starsze tym dalej w las. Powoli docierało do mnie, że to co działa u mnie nie działa u innych. Ba! To co działało u mnie wczoraj dzisiaj już jest nieaktualne. Drugie dziecko dobitnie pokazało mi, że nic nie jest czarno białe. I o ile wiadomo, że z pierwszym dzieckiem wszystko się zmienia to pojawienie się drugiego również niesie ogromne zmiany.

Ale do rzeczy.
Łatwo oceniać matkę dwójki lub więcej dzieci, gdy samemu ma się jedno. Wychowanie wkracza wtedy na zupełnie inny poziom. 
Łatwo oceniać matkę, która jest kłębkiem nerwów i co rusz wybucha na dziecko, gdy ma się wsparcie w postaci męża, który po 8 godzinach pracy wraca do domu. Podczas, gdy jej partner zjeżdża do domu na weekend lub raz na miesiąc bądź trzy. A może jest samodzielną matką, bo tatuś umywa ręce?
Łatwo oceniać matkę, która daje dziecku zapchaj chrupka na spacerze podczas, gdy Ty szykujesz zdrowe przekąski lub w ogóle nie uznajesz przekąsek w wózku. Ale może to jest jedyny sposób, by jej dziecko wysiedziało w wózku a może po prostu nie chce jej się szykować ekstra przekąsek ? I co z tego?
Łatwo oceniać matkę, która włącza dziecku YouTube'a podczas karmienia, gdy Twoje dziecko je bezproblemowo odkąd rozszerzacie dietę, nie wiedząc, że to jedyny sposób, by  jej dziecko coś zjadło, bo ma nadwrażliwość sensoryczną (tak, to wymaga terapii ale może ona jeszcze o tym nie wie).

Przykłady można mnożyć bez końca. To, że robię coś inaczej nie znaczy, że Ty lub inna matka robi to źle. Znaczy to po prostu tyle, że robi to inaczej.

Poza tym nigdy nie wiesz, czy akurat to nie jest jej gorszy dzień. Może na ogół tak nie postępuje, na ogół się wyrabia, na ogół nie krzyczy i szykuje koktajle, ale nie dzisiaj. Dobrze wiesz, bo sama masz gorsze dni.

Nie ukrywam, nie cierpię, gdy ktoś mnie ocenia bądź krytykuje moje wybory. Bo są moje. Staram się nie krytykować i nie oceniać innych i chcę być traktowana tak samo. Poza tym to nic nie zmieni. To strata czasu i niepotrzebna negatywna energia. Jako matki wszystkie mamy czasem nieco przesrane więc raczej powinnyśmy się wspierać ;)

Owszem, są nadal rzeczy na które nie ma we mnie zgody, jak np. przemoc. Zresztą w prawie też nie ma na nie zgody.
Są wciąż rzeczy, których bardzo nie rozumiem, jak np. wręczanie dzieciom (czasem nawet rocznym) chipsów lub zasypywanie słodyczami w imię szczęśliwego dzieciństwa (z próchnicą?) albo włączanie niemowlakom bajek (sic), chodziki, wisiadła itp.. Jednak po prostu staram się to ignorować. Nie moja sprawa. Nie mnie oceniać.



Także ten.
Pozdrawiam
Paulina

Komentarze