Nie, z lenistwa. Czy tam z miłości. Jak kto woli ;)


Jestem wyrodną matką czy dbam o swoje granice? Pewnie i jedno i drugie. Ale na głowę sobie nie dam wejść.

Jakiś czas temu rozmawiałam z koleżanką, że w końcu miałam czas trochę poczytać, bo byłam chora i sobie leżałam (spoko, nie żadna korona, to jeszcze sprzed czasów epidemii).

Zdziwiona spytała :

Jak to leżałaś? Połówek był w domu ?
Odparłam, że nie, że normalnie pracy do 14.

No to jak to ja LEŻAŁAM? A dzieci?
Cóż dzieci, dzieciom powiedziałam, że źle się czuję i muszę leżeć, jak wstaje to mi niedobrze.
I tyle.


Oczywiście coś im musiałam dać do jedzenia, przebrać pieluchę ale poza tym tak, leżałam. I to nie tak, że poszły do siebie i siedziały cały dzień. Przychodziły ze swoimi sprawunkami czasem coś tam chciały ale przypominałam, że nie mam siły na to czy tamto, możemy się przytulić, chwilę pogadać.
Bo nie nadwyrężam się dla dzieci. Jeśli nie mam siły czytać bajek to mówię, że nie mam siły i nie czytam opowiadam im coś jeśli chcą, ewentualnie śpiewam lub od razu idziemy spać. Chociaż ostatnio odkryłam magię audiobooków (słuchowiska Pomelody i Basia na YouTubie), więc ratuję się już tylko tym ;)

Gdy córka płacze, że chce jeść na różowym talerzu. Proszę bardzo. Może być różowy ale, gdy wszystkie różowe są akurat w zmywarce to nie mam mowy, że wyciągnę i go umyję. Hola, hola! Bez przesady. Spełniam potrzeby, nie zachcianki.

Wystarczająco dużo poświęcamy dzieciom wszystkiego nie musimy

To nie znaczy, że mam wylane na moje dzieci. Poświęciłam ciało na ciąże i cycki na karmienie. Poświęcam nocki, gdy jęczą lub chorują. Poświęcam czas na szukanie zabaw i zdrowych przepisów, czas na zabawę i milion innych rzeczy. 90% czasu poświęcam dzieciom!
Więc chyba mam prawo wypić kawę w spokoju, odpalając bajkę.
Uśpić dzieci w aucie kosztem czytania tylko dla wolnego wieczoru.
Czy w końcu w spokoju przechorować leżąc i czytając nawet jeśli czuję się trochę lepiej niż mówię. Oj tam oj tam.

To jest trochę moje lenistwo, nie będę ściemniać. Ale to też moje granice. Moje "Nie, z miłości" czasem "Nie, z lenistwa". Jestem tylko człowiekiem. Szacunek do mnie i moich potrzeb. Nie jestem na każde zawołanie, co nie znaczy że nie wspieram moim dzieci ale nie mam zamiaru im usługiwać czy wyręczać.
A tak BTW. Po co rodzice uczą dzieci samodzielności? Żeby sobie lepiej radziły w życiu, no tak, tak wybiegając w daleką przyszłość. W bliskiej przyszłości chcą mieć po prostu święty spokój ;)

To tyle,
Paulina

Komentarze