Są wakacje więc pełen luz a dzieci niech robią co chcą




Ja wiem, że moje dzieci nie są w wieku szkolnym, ba, nie chodzą nawet do przedszkola, więc termin wakacje ich nie obowiązuje lub obowiązuje cały rok. Niemniej jednak w mojej głowie wakacje to czas właśnie teraz i moja głowa też ma teraz wakacje.

Przez cały rok staram się jakoś organizować dzieciom czas. Jakieś zadania, zabawy, szukam pomysłów, inspiracji. Trzymam się naszych rytuałów, określonych godzin, posiłków. Nie mówię, że jakoś idealnie ale staram się jakoś organizować.

A teraz mam po prostu wylane.
Moje dzieci od rana biegają po dworze. Malują kredą, puszczają bańki, gdy to możliwe pływają w basenie, chodzą boso, biegają w deszczu - boso, uciekają przed bąkiem, łapią biedronki, zbierają kwiaty. Drugie śniadanie jedzą prosto z krzaka - porzeczki, agrest, groszek, teraz i nawet marchewka. Są niemiłosiernie brudne - zasługa błotnej kuchni. Zdarza się, że i osikane bo mamy intensywne odpieluchowanie jednego egzemplarza. Na weekendy biegają do bólu. Zamiast plasteliny mają błoto, zamiast kredek kredę, zamiast zabawek - patyki, kamienie, trawę i szyszki. Żadne tam górnolotne diy. W ulewne dni włączamy pełnometrażowy film animowany. Jak wieczorem nie poczytamy bajki to trudno, posłuchamy audiobooka i wcale mi nie żal, bo w wolnej chwili to ja czytam książkę. Swoją książkę. Dla dorosłych. A nie skroluję grupy i blogi Montessori itp.
Mam totalny reset. I chociaż czasem męczy mnie ten brak wakacyjnej organizacji, bo lubię mieć plan, to nie mam zamiaru funkcjonować jak jeszcze miesiąc temu. Przyjdzie jesień ruszymy z naładowanymi bateriami. Teraz pełen luz. Oczywiście dla poczucia bezpieczeństwa dzieci i mojej wygody pewien rytm jest zachowany, wyznaczany głównie porą posiłków i kolejnością wieczornych rytuałów ale nic poza tym.

A Wam jak mija lato ?



Komentarze