Karmienie piersią - a niech mnie prąd kopnie !


Pamiętam doskonale jak położne tuż po porodzie pomagały mi przystawić tego małego czerwonego Bąbla do piersi. Pierwsza położna podała mi małą w rożku i szło to jakoś nieporęcznie. Na szczęście po chwili przyszła druga położna
, zabrała rożek i pozwoliła nam na kontakt skóra do skóry (o czym całkowicie zapomniałam w całym tym szoku).

Za pierwszym razem się nie udało. Ja nie mogłam się ustawić Mała nie mogła złapać. Spróbowałyśmy z drugą piersią i było lepiej.
- Dobrze złapała ? – spytała położna
- Nie wiem. – odparłam zdezorientowana
- Musisz poczuć prąd.
- (zdziwiona mina) Prąd?

Nie czekałam na odpowiedź, wszystko stało się jasne. Poczułam dziwne przeszywające odczucie w piersi. Faktycznie jak prąd.
Nic trudnego pomyślałam. Majka zajadała sobie prawie dwie godziny leżąc ukryta pod szpitalną koszulą porodową. Cudowne doświadczenie!

Uczucie „prądu” do tej pory ułatwia mi rozpoznać czy Bąbel dobrze zassał 😉


Tutaj mój niezbędnik na wielogodzinne karmienie !

Komentarze