Wiaderko do kąpieli cudowny wynalazek czy zbędny gadżet


O wiaderkach do kąpieli dowiedziałam się jeszcze przed ciążą albo na samym jej początku podczas wykładu. Pani profesor opowiadała wówczas, że korzystają z wiaderek w klinice ginekologicznej, w której pracuje. Pomyślałam, że brzmi ciekawie, choć nieco dziwnie. Główną zaletą miało być to, że dziecko czuje się
jak w brzuszku.

Postanowiłam zgłębić temat.


O opinie nie było łatwo, gdyż jak się okazuje w Polsce wiaderka nie są zbyt popularne (w przeciwieństwie do naszych bliższych i dalszych zachodnich sąsiadów Niemców, Francuzów, Belgów czy Holendrów). Jako, że zdecydowanie wolę czytać opinie użytkowników niż ekspertów przeszukiwałam również fora i sama założyłam kilka wątków z zapytaniem.
Niestety najwięcej do powiedzenia mieli Ci, co nie używali. Tych co używają jest niewiele (lub po prostu nie dzielą się tym z innymi).
Niezrażona tym szukałam dalej. Filmiki instruktażowe również pozostawiają wiele do życzenia (wsadzenie do wiaderka sztywnej lalki a uczynienie tego z tygodniowym, gibkim noworodkiem robi ogromną różnicę nie tylko dla pierwszorazowych rodziców). O wiele bardziej przydały się prywatne filmiki udostępniane przez samych rodziców (chociaż w większości przedstawiają kąpiel dzieci kilkutygodniowych to jednak okazały się bardziej pomocne niż film „instruktażowy”).
Jednak one też nie rozwiały naszych wątpliwości. Jeszcze długo podejmowaliśmy decyzje co wybrać: wanienka czy wiaderko?

Z pomocą przyszła rodzina:

- W wiaderku dziecko będziesz kąpać?
- Biedne dziecko nawet sobie nie pofika.
- Skąd Ty w ogóle wytrzasnęłaś to wiaderko?
- To ja jej kupię wanienkę (słowa babci).
Dodajcie do tego pełne politowania spojrzenia i odpowiedź gotowa.

Wciąż niezrażeni i po długich rozważaniach w końcu podjęliśmy decyzję.


Doszliśmy do wniosku, że zarówno kąpieli w wanience jak i w wiaderku będziemy musieli się nauczyć. Kupiliśmy więc wiaderko. Był to jeden z ostatnich zakupów dopełniających całą wyprawkę.
Decyzję podjęliśmy po części na przekór wszystkim "wspierającym nas" sceptykom": pokażemy im, że w wiaderku będzie jej dobrze.

 Po trzech miesiącach użytkowania możemy już zweryfikować niektóre opinie.


Na początku nie było łatwo. Kąpaliśmy ją we dwoje (pewnie w wanience byłoby to samo, dwoje nieporadnych rodziców i małe czerwone dzieciątko).
Połówek wkładał i trzymał Bąbla a ja ją myłam. Pierwsza kąpiel zakończyła się sukcesem ! Zero płaczu. Mnóstwo stresu (jak z każdym pierwszym razem! I kilkoma następnymi). Problem był po wyjęciu Małej z wiaderka. Wycieranie, kikut, przemywanie oczek, uszek i noska + nasza nieporadność bardzo długo powodowało najwięcej płaczu. Kąpiel przy tym była więc przyjemnością.


Weryfikacja wad i zalet.


ZALETY
Wiaderko rzeczywiście działa wyciszająco – Majka będąc czasem zdenerwowana uspokaja się podczas kąpieli. Zresztą gdy tylko wejdziemy do łazienki zaczyna fikać J (Podczas kąpieli płakała tylko raz – była to druga kąpiel).
Dziecko jest po szyję otulone wodą dzięki czemu jest mu cieplutko.
Zajmuje bardzo mało miejsca. Super opcja, gdy masz małą łazienkę lub często podróżujesz.
+ Wielofunkcyjna podstawka – co prawda nie zdążyliśmy jeszcze wykorzystać jej do celów innych niż stawianie wiaderka mimo to uważam, że jest super. Zdecydowania ułatwia kąpiel -  nie trzeba się tak gimnastykować wkładając dziecko do wiaderka. Ale jestem pewna, że przyda się gdy wiaderko pójdzie w odstawkę (uwielbiam takie wielofunkcyjne gadżety !). O, przepraszam teraz służy dodatkowo jako miejsce na gąbkę do mycia wiaderka. Dzięki temu nie myli się z innymi gąbkami służącymi do sprzątania łazienki J
Wiaderko naprawdę wymaga bardzo małej ilości wody ok. 5 litrów!
  
NEUTRALNE
+/- Wiaderko ponoć świetnie się sprawdza gdy dziecko ma kolki, pomaga również uwalniać gazy (Majka kolek nie miała, co do gazów, ma je cały czas).
+/- Do tej pory kąpiemy ją razem. Daję to w neutralnych, gdyż ja potrafię ją umyć sama (zresztą byłam zmuszona się nauczyć, Połówka nie ma czasem kilka dni, i tak jak myjemy Bąbla co dwa dni to dłuższe przerwy nie wchodzą w grę). Połówek mówi, że sam nie umyje (chociaż już nie wiem czy to ze strachu czy z lenistwa :p )
+/- Wiaderko razem z wodą nie jest zbyt lekkie, jednak ma wygodne uchwyty co zdecydowanie ułatwia jego przenoszenie (może powinnam dać to do zalet, nie wiem jak to jest z wanienką, ale domyślam się, że przeniesienie wanienki z wodą nie jest takie proste).
+/- Nie wiem jak długo wiaderko nam posłuży. Spotkałam się z informacją, iż kąpane są w nim nawet dwuletnie dzieci. Dużo zależy od wielkości dziecka. Z czasem z pewnością przeniesiemy się do wanny (ale tej dużej, naszej).

WADY
- Z początku wymaga dwóch osób (może ktoś odważny zrobi to w pojedynkę ja bym się nie odważyła).
Trudność w myciu zakamarków - pachy, pachwiny oraz okolice intymne stanowią nie lada wyzwanie. Nie jest niemożliwe ale wymaga kombinacji.

Pomimo tych wad przy kolejnym dziecku nie kupię wanienki. Zostaniemy przy wiaderku. Być może Majka po prostu lubi kąpiele lub nie nabawiła się traumy po kąpielach szpitalnych stąd jej chęć do kąpieli w wiaderku.
Wybór pozostawiam każdemu z Was. Na pewno nie będę odradzać !

PS. Nie ma strachu przed moczeniem kikuta pępowiny! Wystarczy go bardzo dokładnie wysuszyć po kąpieli. Niektórzy mówią, że dzięki temu odpada szybciej. Majce odpadł po dwóch tygodniach (nie wiem, czy to, że kąpiemy ją co dwa dni ma jakiś wpływ).


*Ciekawostka: Na początku przed kąpielą nagrzewaliśmy łazienkę nalewając gorącej wody do wanny. Taki zabieg zwiększa również wilgotność powietrza, co minimalizuje dyskomfort dziecka związany ze zmianą temperatury. Kąpiel staje się jeszcze przyjemniejsza !


Edit: W wieku 6 miesięcy Majka przestała zginać nogi przy wkładaniu do wiaderka uparcie w nim stojąc. Wówczas przerzuciliśmy się na wannę. Jednak gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzję kupiłabym wiaderko po raz drugi.



Komentarze