Nie chcę, żeby moje dziecko było grzeczne


Większość osób postrzega dzieci przez pryzmat grzeczności. Większość rozmów rozpoczyna się pytaniem "Jak dzieci? Grzeczne są?" "A twoja mała jest taka grzeczna?"
Nie, nie jest i mam nadzieję, że nie będzie.
Grzeczne dziecko to posłuszne dziecko.
Które zawsze słucha się starszych - raczej ze strachu niż z szacunku lub samej chęci pomocy.

Wykonuje wszystkie polecenia - bezrefleksyjnie, "bo tak trzeba". Nie hałasuje.

Nie płacze. Nie robi bałaganu.
Nie mówi dużo - i dobrze, bo ma siedzieć cicho. Nie marudzi.
Nic mu nie przeszkadza - a niech tylko się na coś uskarża. Nie ma swojego zdania - wiadomo przecież, że "dzieci i ryby głosu nie mają". Nikomu nie wadzi, niby jest a jakby go nie było.

A ja nie chce takiego dziecka !

Nie chce żeby moje dziecko bezmyślnie wykonywało polecenia i było posłuszne.
Chcę, żeby była asertywna, miała własne zdanie i nie bała się go wyrazić. Chcę, by potrafiła zawalczyć o swoje i stawiała własne granice.

Wymagając od dziecka by było posłuszne wychowujemy osobę, która będzie podporządkowywać się innym. Pierw rówieśnikom, później partnerowi oraz przełożonym.

Nie chcę, żeby moje dziecko było spokojne.

Dziecko ma w sobie ogromne pokłady energii która musi zużyć. Hamowanie jego ekspresji odbiera mu pewność siebie i zabija kreatywność.

Ponadto nagromadzona energia musi znaleźć ujście. Jeśli nie zostanie spożytkowana w naturalny sposób (np. podczas zabawy) może wyrażać się w aktach agresji.

Nie chcę, żeby moje dziecko siedziało cicho.

Chcę, żeby śpiewała grała i tańczyła.
Chcę, żeby mówiła!
Żeby mówiła o swoich marzeniach, fantazjach, małych i dużych sekretach, problemach potrzebach i emocjach. Każąc dziecku siedzieć cicho doprowadzamy do tego, że zamyka się w sobie, traci pewność siebie i poczucie własnej wartości. Z czasem dziecko przestanie do nas przychodzić, by dzielić się swoimi małymi-wielkimi sprawami. W ten sposób tracimy kontakt z dzieckiem, który może być nie do odbudowania.

Nie chcę, żeby moje dziecko tłumiło łzy.

Chcę, żeby płakała, jeśli czuje taką potrzebę. Chcę, żeby pokazywała swoje emocje. Dzieliła się z nimi (jeśli zechce), okazywała je (zarówno radość, szczęście, wzruszenie jaki złość, smutek, gniew czy żal).

Tłumione emocje nie znikają. Kumulują się głęboko w nas i narastają

Największe szkody wyrządzają w psychice dziecka, które w konsekwencji ma niską samoocenę, niskie poczucie własnej wartości, jest zamknięte w sobie, ma trudności w nawiązywania zdrowych relacji z innymi. Staje się podatne na wpływy rówieśników.
Ujście dla swoich emocji znajduje często w agresji, autoagresji, alkoholu, narkotykach i innych zachowaniach ryzykownych pozwalających na uwolnienie nagromadzonych emocji (łącznie z wczesną inicjacją seksualną, dużą liczbą partnerów seksualnych oraz z łatwiejszą podatnością do wstąpienia do sekty). Być może te przykłady wydają się skrajne jednak w dalszej perspektywie jest to wysoce prawdopodobne.
Przede wszystkim chcę, żeby moje dziecko się rozwijało.
Chcę, żeby rozwijała się w poczuciu, że jest akceptowana taka jaka jest. Że jest kochana za to, że jest a nie jaka jest i za to co robi bądź nie.
Chcę, żeby wyrosła na pewna siebie, silną kobietę.
Dlatego nie chce żeby była grzeczna.

Komentarze