Najgłupsza życiowa rada jaką kiedykolwiek słyszałam



To było jeszcze, gdy chodziłam do technikum. Pamiętam, że strasznie wtedy coś zezłościło naszą klasę i w takim nastroju poszliśmy na angielski. Nauczyciel od razu wyczuł nastrój i spytał, czy na sytuację, która nas zezłościła mamy jakiś wpływ. Odparliśmy, że nie. On odpowiedział

"Więc nie ma się co denerwować"

Czy rzeczywiście nie warto się denerwować na coś na co nie mamy wpływu ? Owszem, jeżeli dotyczy to korków na mieście, spóźniającego się pociągu, wycofania ze sprzedaży ulubionego smaku chipsów, przegapionej promocji w outlecie czy przedłużającej się zimy.

Jednak jak masz się nie denerwować skoro Twoje dziecko zapada na chorobę, która dotyka 1 na 100000 dzieci. Masz czuć się wyróżniona? Co w sytuacji, gdy z powodu głupoty rozpędzonego kierowcy rozmawiającego przez telefon ginie ktoś bliski? Czy mam się nie denerwować, gdy podczas wyjazdu na urlop w wyniku wybuchu gazu u sąsiada spłonął mój dom? Wszak nie miałam na to wpływu. Co mają powiedzieć osoby dotknięte chorobami czy kataklizmem?

Uwierzycie, że te przemyślenia siedzą we mnie od kilku lat tylko dlatego, że przejęta ówczesną sytuacją nie wpadłam na to, by odpowiedzieć w ten sposób nauczycielowi? Ilekroć widzę jakąś niesprawiedliwość myślę o tej radzie. 
Dajmy sobie prawo do złości. Dajmy jej upust i wtedy możemy próbować sobie z nią radzić.

Druga strona medalu

Jednak jedną z najlepszym porad, którą kiedykolwiek usłyszałam (przeczytałam) jest

"Nie przejmuj się pierdołami"

I to akurat polecam każdemu zwłaszcza tym posiadającym dzieci (ale nie tylko, warto ćwiczyć już wcześniej).
Bo jakie znaczenie ma plama na bluzce? Nie większe niż brudne ubranie Twojego dziecka, które w jakiś sposób dosięgnęło schowane farbki.
Jakie znaczenie ma pobita szklanka, brudna podłoga w kuchni, bo dziecko uczy się jeść a BLW tak naprawdę oznacza Będzie Lepko Wszędzie.
Zgubiłaś się w obcym mieście. Wszak to sama przygoda.
Czy to ważne, że Jolka powiedziała, że jesteś złą matką, bo rozpieszczasz dziecko noszeniem w chuście a do tego dziwadło z Ciebie, bo nie dajesz dziecku sklepowych biszkopcików?

To są błahostki. Za każdym razem pomyśl "Jakie to ma tak naprawdę znaczenie".

* Nie dotyczy sytuacji, gdy schemat powtarza się po raz dwutysięczny tego dnia, lub wszystkie sytuacje nagle się kumulują. Doskonale wiem, ze cierpliwość też ma swoje granice 😉.

Komentarze