Koszmar odstawiania. Czy jesteś na to gotowa?


Wiele kobiet pragnie karmić piersią. Wyobraża to sobie jako coś pięknego. Przez niektórych nazywane jest ono Mleczną Przygodą. Przygoda ta nie może trwać jednak wiecznie i w końcu przychodzi ten moment, gdy trzeba się rozstać.


Od początku zakładałam, że będę karmić piersią. Nie wyobrażałam sobie innej opcji. W ogóle nie wgłębiłam się w temat karmienia mlekiem modyfikowanym. Już samo wybieranie mleka, szykowanie, odmierzanie, noszenie go ze sobą do tej pory wydaje mi się kłopotliwe i nieporęczne. Nie wspominając już o tym, że nieekonomiczne. Po co mam płacić za coś, co sama mogę (dosłownie) wyprodukować 😉

Do tej pory tak uważam, chociaż droga mleczna do łatwych nie należy. Niby wszystko pięknie, bliskość, wartości odżywcze, przeciwciała itd., a jednak wiecznie z cyckiem na wierzchu. Wiele razy mówiłam sobie, przysięgałam wręcz "To już ostatni raz, więcej nie dam rady". Ale jakoś nie czułam się gotowa. Młoda ewidentnie też. Więc na gadaniu się kończyło.

Początki odstawiania

Wkrótce po roczku zdecydowałam się ograniczyć karmienie w dzień. Powodów miałam kilka:
1. Miałam dosyć. MMM wciąż jadła dość często (mimo, iż rozszerzanie diety szło nam bardzo dobrze).
2. Cycuch najczęściej pełnił funkcję uspokajacza, pocieszyciela, usypiacza. To było za wiele. W trudnych chwilach zaczęłam ją po prostu przytulać, na prośby o mleczko odpowiadałam coś w stylu "Teraz nie ma cyca, możesz się przytulić jeśli masz ochotę". Z czasem w trudnych chwilach przychodziła już tylko po przytulaska.
3. Myśl o kolejnej ciąży. Przeciwwskazań do karmienia w ciąży jest niewiele (zobacz tutajtutaj), jednak wolałam chociaż częściowo być przygotowana na nagłe odstawienie (biorąc pod uwagę przebieg pierwszej ciąży) a nie chciałam, żeby nastąpiło to w sposób drastyczny.

Odstawianie w ciąży

W ciąży, w pewnym momencie, karmienie (zwłaszcza nocne) stało się udręką. Ból był okropny a MMM wciąż wiele razy budziła się w nocy. Postanowiłam więc zakończyć nocne karmienie. Do akcji wkroczył bidon z wodą. Podawałam jej wodę przy każdej pobudce. Czasem się udawało, czasem kończyło się jeszcze większym płaczem i wołaniem o cyca. Wtedy się poddawałam. Nie było powodu, by na siłę jej tego odmawiać. Poza tym sen był dla mnie cenniejszy, więc momentami kapitulowałam. Jednak po upływie około tygodnia (może troszkę dłużej) wystarczała już tylko woda. Wtedy również MMM zaczęła przesypiać całe noce. 
Pojawił się niestety inny problem. Młoda zaczęła się budzić ok. 5-6 rano wołając o kaszę lub płatki. Przez kilka kolejnych nocy szykowałam jej płatki owsiane, które jadła niemalże "na śpiocha" po czym zasypiała. Na szczęście ten etap minął po kilku dniach i wróciliśmy do pobudek o 8.
Nieco dłużej trwało wołanie o mleczko podczas drzemek. Z czasem jednak zaczęło wystarczać przytulanie.

Tym sposobem pozostały nam dwa karmienia, jedno na drzemkę, drugie na noc. Plus ewentualne bonusy w trakcie choroby. W raz z nadejściem wiosny coraz częściej drzemki wypadają, gdy jesteśmy na dworze, więc w zasadzie karmienie jest już tylko jedno.

Największy koszmar

Pewnego dnia, ku mojemu przerażeniu, w wyniku braku popołudniowych karmień, Młoda odrzuciła karmienie do nocnego snu. Próba podania cyca kończyła się krzykami "Nie ce, nie ce!". Byłam wstrząśnięta. Cholera, ale ja chcę ! Zaczęłam ryczeć jak bóbr. Jak to nie chce?! Tak nagle? Przecież to JA miałam zdecydować kiedy koniec.. A tu nagle taki cios.
Około pół godziny później pojawiła się iskierka nadziei. Młoda woła cyca. Niestety próba podania kończy się kolejnym odrzuceniem i kolejnym strumieniem moich łez.
Na szczęście około pięć minut później M wciąż nie mogąc zasnąć sięga po cyca. Uff.

Nigdy nie spodziewałabym się po sobie takiej reakcji. Może to hormony. Jednak nie oszukujmy się, mimo tego całego bólu, który wiąże się z karmieniem w ciąży, nie jestem po prostu gotowa żeby to zakończyć.

Dużo się pisze o tym, że jest to trudny czas, zwłaszcza dla dziecka, które traci pewien rodzaj kontaktu z matką (chyba najbliższy z możliwych). Pisze się o tym jak to przetrwać ale raczej w kontekście "Jak przetrwać z odstawianym dzieckiem". W jaki sposób zastępować jemu utraconą bliskość, jak je usypiać, ile przepłakanych przez dziecko nocy nas czeka. Natomiast nie spotkałam się jeszcze z wpisem jak matka ma przetrwać, gdy to dziecko postanawia zakończyć Mleczną Przygodę. Jak ona ma to przetrwać i czy można się na to przygotować.
Zrozumiałam, jak może czuć się dziecko, któremu odbierana jest taka bliskość. Cieszę się, że nasze odstawianie zaczęłam już dawno, bez presji, małymi kroczkami. Wierzę, że gdy zajdzie taka potrzeba M zniesie to o wiele lepiej niż gdyby to nastąpiło w sposób nagły jeszcze pół roku temu. Ze swojej strony wiem, że gdyby ten moment musiał nadejść wkrótce nie byłoby mi łatwo. Być może i ja dojrzeję do tej decyzji.
Ale kto wie, może czeka nas tandem ?


Komentarze