Eko dom - moje sposoby na oszczędzanie i ekologię



Życie bliżej natury, a raczej w zgodzie z nią, wymaga pewnej dojrzałości. Wymaga czasu, chęci i samodyscypliny. Zmiany najlepiej wprowadzać stopniowo, coby się nie zniechęcić. My się staramy już kilka lat.



Bycie bardziej eko, tak jak i lepsza organizacja (sprawdź tu), było moim noworocznym postanowieniem. Małymi kroczkami zmieniamy nasz dom na bardziej ekologiczny. Niektóre rozwiązania towarzyszą nam od dawna, niektórych jeszcze się uczymy i wciąż wiele jeszcze przed nami. Czy warto ? Sprawdźcie sami !

Odpady

Segregacja śmieci to nawyk, który wyniosłam z domu rodzinnego. Mój tata ma w tym znakomitą wprawę i robi to baaaaaardzo dokładnie. Ja nie jestem tak zafiksowana ale wciąż staram się robić to coraz lepiej. W naszym domu segregujemy papier, szkło, plastik oraz aluminium i złom wszelkiego rodzaju.
Postanowiliśmy też osobno składać bioodpady. Co prawda w bloku jest to większym wyzwaniem uznaliśmy jednak, że warto podjąć ten wysiłek. Zadanie mamy ułatwione, gdyż rodzice mieszkający całkiem niedaleko, których odwiedzamy co najmniej raz w tygodniu, mają kompostownik. My z kolei mamy balkon, na którym w specjalnym wiaderku zbieramy odpady, które wywozimy przy okazji odwiedzin u rodziców. Dzięki temu rozkładające resztki jedzenia nie śmierdzą nam w domu. Jeśli zdecydujecie się na trzymanie odpadów na balkonie pamiętajcie by je czymś zakrywać, w przeciwnym razie ptaki zrobią sobie ucztę a przy okazji wielki bałagan.
Segregacja bioodpadów ukazała nam lepszy obraz tego, ile jedzenia (niestety wciąż) marnujemy. To daje mi motywacje by lepiej planować zakupy i posiłki.

Dzbanek z filtrem


Pozostając w temacie śmieci. Będąc w ciąży i przeżywając chyba najgorętsze lato mojego życia zauważyłam ile plastikowych butelek zużywamy. Musieliśmy opróżniać kosz co dwa dni. Doszliśmy do wniosku, że najlepszą inwestycją ekonomiczną i ekologiczna będzie w tym wypadku kupno dzbanka z filtrem. I rzeczywiście, odkąd go kupiliśmy produkujemy kilkadziesiąt razy mniej plastiku nich dotychczas. Warto kupić dzbanek z zapasem filtrów. Dzięki temu oszczędzamy na wysyłce, a co za tym idzie nie zatruwamy powietrza paliwem zużytym przez kuriera.

Ocet i środki czystości

Pierwszym naszym poważnym krokiem do bardziej ekologicznego życia była jednak przyjaźń z octem. Na początku zaczęłam używać go zamiast płynu do prania teraz też zamiast chemicznego środka do czyszczenia łazienki.

Przepis:
- pół szklanki wody
- pół szklanki octu
- 10 kropli olejku herbacianego lub cytrynowego.


Używam też sody oczyszczonej np. do czyszczenia pralki i kwasku cytrynowego do odkamieniania czajnika i baterii.
Więcej zastosowań kwasku cytrynowego znajdziecie tu, octu tu, sody oczyszczonej tu.

Pieluchy wielorazowe i chusteczki nawilżane


Ci z Was, którzy są z nami dłużej wiedzą zapewne, że od dawna używamy pieluch wielorazowych. I o ile przy Pierworodnej zainwestowałam we wkłady (sprawdź) tak teraz używamy tetry. Oczywiście wkłady i otulacze po pierworodnej miały być na kolejne dziecko, jednak tamten system trochę uprzykrzał nam życie i postanowiliśmy wypróbować czegoś innego. Czy pieniądze poszły w błoto ? Absolutnie nie ! Z powodzeniem odsprzedałam wszystkie zbędne pieluchy, dzięki czemu zwróciło nam się część kosztów, a przy okazji oszczędzamy środowisko (to się nazywa ekologia !). Jeśli chodzi o tetrę to kosztuje grosze i póki co ten rozmiar służy nam prawie dwa miesiące.
Chusteczki nawilżane, o co chodzi?. Wiem, sam syf i chemia. ALE. Nie wiem czy wiecie można je prać ! Tak ! Świetnie znoszą około trzech prań. Więc, hmm, co tu dużo mówić. Pierę. Dla jeszcze większej oszczędności planuje jeszcze pociąć pieluchę muślinową na małe kawałki co jeszcze bardziej zmniejszy nasze około pieluchowe wydatki.

Ubrania z second handu


Zostańmy jeszcze przy rynku wtórnym. Wiecie, kiedyś wstydziłam się ubrań z lumpeksu. Gdy moja mama chodziła tam na zakupy modliłam się, żeby nikt jej nie zobaczył. Gdy szłam z nią, nigdy nie wchodziłam do środka. Bo siara. Jeszcze, by ktoś zobaczył. Teraz mam zupełnie inne podejście. W sklepach tego typu można zrobić świetne zakupy i to za grosze. Możesz dowolnie eksperymentować z modą i jest małe prawdopodobieństwo, że pół miasta będzie miało taką samą bluzkę. Poza tym second hand nie ulega modzie. Każdy znajdzie coś dla siebie. To również świetne miejsce, by kupić ubrania dla dzieciaków. Biorąc pod uwagę tempo ich wzrostu i niszczenia ubrań jest to przeogromna oszczędność i ekologia.

Woda, światło, ogrzewanie

Prosta zasada: Nie korzystasz to wyłączaj.
Wodę zakręcamy podczas mycia zębów czy zmywania. Skracamy czas brania prysznica. Podlewamy kwiaty niedopitą wodą z bidonu lub wodą z dzbanka po zmianie filtra. Światło świeci się tylko w tym pomieszczeniu, w którym ktoś jest. Nie zapalamy dodatkowej lampki w łazience jeśli nie ma takiej potrzeby. Odłączamy z kontaktu złodziei prądu: naładowany telefon, pusta ładowarka, wyłączony laptop czy pralkę po skończeniu prania. Ogrzewanie włączamy dopiero, gdy czujemy zimno. Gdy na noc włączamy ogrzewanie to zakręcamy grzejniki zaraz po wyjściu z łóżek.
To są takie drobnostki, które w skali roku dają już niezłą sumkę.


A Ty jakie masz patenty na oszczędzanie?

EDIT

Pisząc post całkowicie zapomniałam o jeszcze dwóch patentach. Stosuję je już od tak dawna, że zapomniałam, że dzięki nim również oszczędzam portfel i środowisko.

Płyn do naczyń w dozowniku

Płyn do naczyń jest zazwyczaj w dużej nieporęcznej butelce, a lejąc go na gąbkę zawsze poleci więcej niż potrzebujesz, marnując tym samym cenne krople. Mówcie co chcecie ale to właśnie na takich drobiazgach można zaoszczędzić. Dlatego kupiłam dozownik na mydło, do którego przelewam płyn. Dzięki temu leci dokładnie tyle, ile potrzebuję. Płyn starcza nam naprawdę na dłuuuuuugo. No i taki dozownik o wiele lepiej się prezentuje niż opakowanie z płynem.

Torby na zakupy

I nie mam tu na myśli tylko brania ze sobą torby/plecaka na zakupy, bo tak robi już naprawdę wiele ludzi. Zwłaszcza odkąd za jednorazówki w sklepie trzeba płacić. Oczywiście czasem zdarza mi się dokupić jakąś torbę, gdy robię nieplanowane zakupy lub kupuję więcej niż przewidziałam, bo trafi się niezła promocja.
Mam tu bardziej na myśli jednorazówki na owoce, warzywa tudzież pieczywo. I o ile chodzi o pieczywo to trudno, by wsadzić je luzem do torby, chyba, że weźmiemy ze sobą specjalną torbę na pieczywo. Na szczęście zazwyczaj w sklepach są również torby papierowe.
Gorzej natomiast jeśli chodzi o warzywa i owoce. Ja staram się ograniczać liczbę woreczków do minimum. Jeżeli biorę kiść bananów, to nie pakuję ich w woreczek. Po co? Jeżeli biorę jedną, dwie, trzy a nawet cztery papryki, cytryny, marchewki, pietruszki czy inne warzywa lub owoce to nie pakuję tego w torebkę. Po co? Oczywiście jeśli kupuję dziesięć jabłek to trudno żeby wsadzała je luzem (chociaż jakby się uprzeć) ale irytuje mnie, gdy widzę osoby (najczęściej starsze panie, hmm), które biorą jedną pietruszkę, jedną marchewkę, jednego pora i wszystko wkładają do osobnego woreczka. Po co ? Naprawdę po co?!
A gdy już mamy takie jednorazowe woreczki warto je do czegoś wykorzystać. Na przykład jako worek do małego kosza na śmieci. Lub przynajmniej wyrzucajmy je do recyklingu.

To tyle ode mnie.
Pozdrawiam

Komentarze