Wpis sfrustrowanej matki. O tym czy warto nadążać za wszystkim

To choroba naszych czasów. Chcemy dużo, chcemy to co wszyscy i chcemy to teraz. Nie inaczej jest z matkami. Z matkami jest w zasadzie jeszcze gorzej. Pędzimy wszystkie na raz nie wiadomo gdzie, chcąc nadążyć za wszystkimi nowinkami. Ja mówię wysiadam.

Tutaj pisałam Wam, że wpadam w jakąś spiralę, która przynosi mi więcej strat niż korzyści. Ten post jest niejako kontynuacją. Wymagam od siebie zbyt wiele na raz wpadając przy tym w dołek zwany frustracją. Ale od początku.

Matki nie mają teraz łatwo (wspominałam o tym tutaj). Musimy znać wszystkie trendy, bo inaczej wypadamy z obiegu. Od najlepszych pieluch, chust i fotelików poprzez Montessori, wymyślne zabawy wspierające nasze dzieci wszechstronnie (mowa, motoryka mała i duża, sensoryka, lewa półkula, prawa półkula bla bla). Nie wspominając o zdrowym odżywianiu,  bez cukru, glutenu, laktozy, mięsa najlepiej bio i organic. Aha. I w domu musi być czysto, bo.. bo tak. Zwariować można. I dla kogo to wszystko? Dla dzieci? A czy nie tracą one na tym najwięcej?

A teraz opowiem Wam moją historię

Sięgam teraz po wiele inspirujących książek, bo potrzebuję zmian w życiu a do końca nie wiem jak się za nie zabrać. No, teraz wiem już trochę więcej. Staram się zmieniać wewnętrznie, skupiać się na dobrych rzeczach, uczę się wdzięczności inspirując się m.in. książkami Agnieszki Maciąg. 

Porządek chcę zaprowadzić również w domu. Gruntowny porządek (wpis w przygotowaniu). Marzę, by mieć wszystko rozplanowane i wciąż mi nie wychodzi. Próbuję chodzić wcześniej spać, by wstawać wcześniej (bo tak zdrowiej) kończy się na tym, że chodzę spać ok 22 a wstaję z dziećmi po 8, bo zwyczajnie nie mam siły. W międzyczasie chcę ogarnąć chatę, na już, jakby gdzieś mi się spieszyło. A przydałoby się jeszcze być na bieżąco z książkami, muzyką i wydarzeniami ze świata.

Przy tym chcę wprowadzić w domu zdrowe nawyki. Ograniczyć cukier i przetworzone jedzenie (typu chipsy) co prawda dzieci tego nie jedzą ale my owszem. W dodatku chciałabym ograniczyć mięso, gluten i laktozę. Bo tak zdrowiej. Nie chcę tez polegać na gotowych przekąskach i mam wyrzuty sumienia ratując się na spacerze suchą bułą. Brzmi znajomo? Do tego to całe wzmacnianie odporności. Oleje z czarnuszki i inne takie propolisy. Wypada być na bieżąco z takimi nowinkami. Tylko kiedy?

Zabawy i zabawki. Te najbardziej rozwijające, kreatywne, najlepiej pobudzające jak najwięcej sfer. Kupując świąteczne prezenty dla dziewczyn zapętliłam się w tym "czym powinny się bawić dzieci w ich wieku". Nie muszę Wam chyba mówić, że jest tego mnóstwo. A wszystkiego mieć nie można. I nie trzeba. Przydałby się też wymyślić jakieś ekstra zabawy, bo wieczory są długie wypadałoby coś porobić. Poszukać inspiracji. Zrobić coś samemu. Tylko kiedy?

I oczywiście nie chcę zaniedbywać bloga. A chodząc wcześniej spać ciężko mi znaleźć czas na regularne pisanie. Jak widać nie do końca mi wychodzi. Na blogu przerwy. A frustracja narasta.

Jak zmieścić to wszystko w jednej dobie?!

Da się. Na pewno się da ale czy warto się tak zajeżdżać? Czy to da szczęście?

Być może też próbujesz nadążyć za tymi lub za innymi rzeczami. Marzysz o zmianach w swojej rodzinie, w Waszym rozkładzie dnia, sposobie żywienia, spędzaniu czasu wolnego.  Może marzysz o zmianach dla siebie.
Być może nieustannie przeszukujesz Internet w poszukiwaniu inspiracji, przepisów, gadżetów. Tylko czy to nie jest strata czasu? Owszem warto, się zmieniać i za czymś dążyć szukać lepszych rozwiązań. Ale czy nie wylewamy dziecka z kąpielą? Czy szukając wymyślnych zabaw nie marnujemy właśnie okazji na .. zabawę z dzieckiem? Może robimy to w nocy, gdy dzieci śpią, ale czy nie zarywamy przez to nocki a dzieci mają później zmęczoną sfrustrowaną mamę?

Po prostu to zrób ale pamiętaj o priorytetach. Ja od niedawna stawiam na bliskość. Hmm, od początku macierzyństwa stawiam na bliskość ale po drodze gdzieś się pogubiłam chcąc być idealną matką (w moim mniemaniu)  gubiłam czas dla dzieci.

Wcale nie muszę wymyślać super kreatywnej rozwijającej zabawy dla córek. Mogę poleżeć i pooglądać z nimi album ze zdjęciami. Możemy po prostu wyjść na spacer. Albo nie. I wtedy też nic się nie stanie. Nie muszę codziennie chodzić z dziećmi na spacer  i spinać się by zdążyć między śniadaniem a drzemką chociaż wiem, że to ważne. Ty też nie musisz. Mogę zostać w domu i pobawić się w berka. Zamień muszę na chcę albo po prostu zostań w domu i tyle. Bądź z dziećmi dla dzieci, bo dla nich to wszystko nie ma znaczenia, dla nich najważniejszy jest czas spędzony z Wami, taki na 100%. Oczywiście spacer, dobre odżywianie i nauka są ważne ale mogą poczekać. Nie mówiąc o porządkach. Fundamentem jest bliskość. I te proste chwile razem.

A zmiany przyjdą. Z czasem. Nie muszę od razu planować bezmięsnych i bezglutenowych dań na cały tydzień. Mogę co jakiś czas wprowadzać nowe przepisy a stare modyfikować i już nie stoję w miejscu. Mogę ogarniać chatę etapami (jeden dzień pranie, drugi odkurzanie, a trzeciego nie zrobię nic i jak to mawia Nosowska "Zabije mnie ktoś?" No nie. Wszyscy będziemy szczęśliwsi.)

Czas dla siebie. Też jest ważny. Warto o nim pamiętać i wyznaczyć sobie każdego dnia chociaż na chwilę z książką. Ale nie katuj się wyrzutami sumienia, gdy nie zdążysz dzisiaj poćwiczyć, bo cały dzień przeleciał przez palce a Ty w biegu zjadłaś kilka ciastek. Tak się czasem zdarza. Idźmy dalej. Nie gubmy priorytetów. Wyciągajmy wnioski Ale na litość boską nie dajmy się zwariować. Dzieci potrzebują szczęśliwych rodziców. Reszta nie jest taka ważna.

A jeśli chcesz skupić się teraz na sobie to to zrób. Wybór jest Twój. Po prostu zrób to dla siebie ale nie miej wyrzutów sumienia. Bo przecież dzieci kiedyś dorosną i warto też zadbać o siebie i związek. 

Pozdrawiam

Paulina

PS. Chyba to sobie wydrukuję i będę czytać co jakiś czas.